Żeby sprzedać projekt, jego autor musi mieć na niego pomysł. I to taki pomysł, który trafi w gust i oczekiwania potencjalnych nabywców – w końcu z jakichś powodów muszą chcieć go kupić. Czasami pomysły architektów zaskakują stylem, klasą, smakiem, prostotą i funkcjonalnością rozwiązań. Innym razem elementem zaskoczenia jest jakaś niesztampowość, coś zupełnie nowatorskiego, odbiegającego od innych wizji. Coś, co powoduje, że koniecznie chcemy właśnie to mieć u siebie, w swoim domu. Niekiedy jednak innowacje architektów przynoszą odczucia raczej negatywne. Są bowiem zbyt wymyślne, przesadzone, zupełnie niedostosowane do naszych realiów, a przede wszystkim – niefunkcjonalne, mało praktyczne i zwyczajnie niewygodne. Ważne zatem, by architektów wyobraźnia ponosiła, owszem, ale raczej w tę dobrą stronę. W tę, która pozwoli im zaistnieć i zyskać uznanie w oczach klientów. Trzeba też wiedzieć, kiedy można pozwolić sobie na innowacyjność, a w którym momencie lub przy jakim projekcie nie sprawdzi się ona w ogóle, uzyskując efekt zdecydowanie przeciwny od zamierzonego. Jeśli od samego początku projektu współpracujemy z jego zleceniodawcami, łatwiej będzie nam ustalić, gdzie możemy pozwolić sobie na twórczy polot. Jeżeli natomiast przygotowujemy projekt ogólny, wystawiany na sprzedaż, pojawia się trudność, ale nie oznacza to, że i tutaj nie możemy wprowadzić nowatorstwa, które zwróci uwagę potencjalnych nabywców.